Bliski rodzinom, młodzieży, osobom chorym, samotnym, szukającym powołania.

22 października 2024

„Tej chwili nie zapomnimy do końca życia”. Świadectwa cudów za wstawiennictwem św. Jana Pawła II

Bliski rodzinom, młodzieży, osobom chorym, samotnym, szukającym powołania. Dzięki jego wstawiennictwu i nauce, jaką pozostawił, wielu ludzi odnajduje drogę do Boga.

„Tej chwili nie zapomnimy do końca życia”

Zwracam się z wielką wdzięcznością do ukochanego Ojca Świętego za otrzymany różaniec święty, o który prosiłam dla mojego chorego męża. Przyznaję, że wysyłając moją prośbę do Watykanu, nie byłam w pełni przekonana, czy otrzymam odpowiedź. Zdawałam sobie sprawę, że tysiące ludzi znajduje się w podobnej sytuacji jak ja. To prawie niemożliwe, żeby mój list dotarł do rąk Jana Pawła II.

Lekarze nie dawali szansy życia mojemu mężowi. Zdiagnozowano mu nowotwór złośliwy, „chłonniak”. Leczenie natychmiastowe – chemioterapia. Do tego dołączyło się jeszcze zapalenie płuc, angina, anemia, odwodnienie organizmu. Temperatura 40°C nie spadała. „Nie wiadomo, czy do jutra dożyje” – usłyszeliśmy od lekarza.

Modliliśmy się z dziećmi przed obrazem Miłosierdzia Bożego. Ja miałam wciąż wiarę w to, że będzie dobrze. W tym samym dniu, tj. 19.02.2003 r. mąż miał dostać chemię, ale tym razem kuracja była ryzykowna. W południe listonosz przyniósł z Sekretariatu Stanu z Watykanu odpowiedź na list i różaniec święty. Tej chwili nie zapomnimy do końca życia.

 

Bardzo często wspominamy ten cudowny czas. Z różańcem mąż się nie rozstaje, odmawiamy go rodzinnie codziennie. Modlimy się za Ojca Świętego. Dziękuję Bogu za wszystkich, którzy nam pomogli i stanęli na naszej drodze. Bo jest naprawdę za co! W tej chwili mąż czuje się świetnie. Nie musi już być poddany chemioterapii. Wiem, że moja sytuacja to nie jedyna, ale musiałam opisać moją radość! Czasami tak sobie myślę, o ile wiara może się pogłębić przez takie nieszczęście…

Elżbieta

 

„Będziemy się modlić”

W 1985 r. odwiedziliśmy w ramach pielgrzymki Rzym. Naszą rodzinę dotknęło cierpienie. Marta, dwuletnia wnuczka, jako pierwsza z naszego pokolenia wnucząt, urodziła się jako wcześniak, ważyła ok. 2,5 kg. Wkrótce okazało się, że ma problemy z przyswajaniem normalnego pożywienia. Skazana była od maleńkości tylko na pożywienie bezglutenowe, co sprawiało ówcześnie szczególne trudności, wobec braków takiego rodzaju pożywienia. Było to naszym rodzinnym cierpieniem, brak konkretnych rokowań medycznych, brak nadziei na polepszenie sytuacji. Po wielu staraniach jej przypadek został przyjęty do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Stwierdzono celiakię i zadecydowano o konieczności dokonania biopsji jelit, w celu określenia stopnia tego schorzenia. Wynik biopsji miał być znany w ciągu 2 miesięcy.

W międzyczasie udaliśmy się z pielgrzymką do Rzymu. Głównym punktem programu pobytu w Rzymie był Watykan i spotkanie z Ojcem Świętym. Spotkanie z Janem Pawłem II odbyło się w jednej z watykańskich sal. Jan Paweł II był jeszcze w dobrej formie fizycznej, stał, a pielgrzymi naszej grupy podchodzili kolejno do ucałowania papieskiej ręki. Była to jednocześnie możliwość choćby krótkiej rozmowy i wyrażenia swych próśb lub trosk, powierzanych Ojcu Świętemu. Oczywiście można było wypowiedzieć najwyżej kilka zdań, ponieważ inni oczekiwali w kolejce.

Zwróciliśmy się do Ojca Świętego o wyleczenie naszej wnuczki. Ojciec Święty odpowiedział: „Będziemy się modlić”…

 

Nastąpił czas odebrania wyników biopsji naszej wnuczki Marty. Lekarz wręczający wynik biopsji wyraził zdziwienie, po co dokonywano biopsji, ponieważ objawów celiakii u Marty nie stwierdzono! W krótkim czasie nastąpiła wyraźna poprawa zdrowia naszej wnuczki. Zaczęła przyjmować normalne pokarmy zdrowego człowieka, żyć normalnym życiem i prawidłowo się rozwijać.

Obecnie ma 22 lata, jest studentką czwartego roku Akademii Medycznej w Warszawie. Jesteśmy w pełni przekonani, że uleczenie naszej wnuczki nastąpiło dzięki wstawiennictwu Ojca Świętego Jana Pawła II.

Teresa

„Dzięki tekstom i nauce Jana Pawła II zaczęłam siebie akceptować”

Dziękuję Bogu za moje powołanie i moje ponowne narodzenie. Mogę zaświadczyć, że Bóg przyciągnął mnie do swego Kościoła podczas trzech lat przygotowań do Wielkiego Jubileuszu. Zostałam ochrzczona w roku wyboru Karola Wojtyły na Papieża i wychowywałam się w rodzinie „katolickiej”; jednak moi rodzice nie pozwolili mi poznać Chrystusa, bo sami Go nie znali…

W 1996 r. po raz pierwszy spotkałam Jezusa. Kiedy Papież w czasie obchodów jubileuszowych zadał pytanie: „Kogo szukacie?” i młodzież odpowiedziała: „Jezusa Chrystusa”, po raz pierwszy pojęłam Chrystusa, nie jako naukę, ale jako Osobę, która żyje pośród nas… A kiedy przeczytałam encyklikę Dominum et vivificantem, mogłam rozpocząć wędrówkę mojego pojednania się z Bogiem. Dziękuję Janowi Pawłowi II za teksty o małżeństwie i o miłości między mężczyzną a kobietą. Mój rozum i moje ciało otworzyły się, zaczęłam akceptować i kochać siebie całą. Oczyszczenie moich myśli „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Zdecydowałam się uczestniczyć w rekolekcjach. Niedługo potem zdarzyła się najpiękniejsza rzecz w moim życiu. Przyniosła efekty w życiu moim i mojej rodziny. Zaczęłam pracować szczerze. Dziękuję Janowi Pawłowi II, że nauczył mnie żyć i przyniósł mi Chrystusa. Alleluja!

Christine

 

Za: Stacja7


Polecamy

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
108 0.08055591583252