Patroni - Parafia pw. Chrystusa Króla w Bydgoszczy

Parafia pw. Chrystusa Króla
w Bydgoszczy
Przejdź do treści

Patroni

Wspólnoty > Akcja Katolicka
Chrystus Król
W Wielki Piątek na Golgocie wzniesiono Krzyż, do którego przybito Jezusa z Nazaretu. Na krzyżu, tuż nad głową Skazańca, umieszczono napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: "To jest król żydowski" (Łk 23,38).

Znajdujący się wokoło ludzie różnie reagowali i na Jezusa, i na wiszący nad Nim napis. Posypały sie drwiny i szyderstwa ze strony członków Wysokiej Rady i zwykłych żołnierzy. Do ich grona dołączył się także jeden ze współwiszących złoczyńców. Wszyscy oni , widząc niemoc Jezusa, Jego unieruchomione ciało, Jego przybite do krzyża ręce i nogi, szyderczo domagali się tylko jednego: by okazał swą moc, by zszedł z krzyża i w ten sposób nie tylko uwolnił siebie, ale jednocześnie dał przekonywujący dowód na to, że rzeczywiście jest Królem, Mesjaszem i Bożym Wybrańcem. Ale Jezus milczał. Dopiero wtedy, gdy drugi ze złoczyńców zwrócił się do Niego z prośbą: ?Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa?, odwrócił do niego swą głowę i rzekł: ?Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju? (Łk 23, 42-43).

W tych słowach skierowanych do Dobrego Łotra Jezus ukazał całą prawdę swego królestwa: On przyszedł na świat, aby zbawiać i ratować jedynie tych ludzi, którzy są w stanie pojąć ogrom popełnionego przez siebie zła, żałować za nie, a następnie prosić Chrystusa o przebaczenie. ?My przecież sprawiedliwie [cierpimy], odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki- mówił Dobry Łotr (Łk 23,41). Zaraz potem zwrócił się do Chrystusa z prośbą o udział w Jego królestwie. I Chrystus przychylił się do jego prośby! Zapewnił mu zbawienie! Bo zbawienie, jakie światu przyniósł Chrystus, nie polega na uwolnieniu ludzi od więzów czysto fizycznych - w przypadku Golgoty - od gwoździ, które przykuwały ciała skazańców do ich krzyży. Chrystusowe zbawienie dotyczy bowiem wolności człowieczego ducha. Wolność ta staje się faktem z chwilą, w której On okazuje swoje nieskończone miłosierdzie i daruje nam nasze grzechy. W ten sposób Chrystus staje się prawdziwym i jedynym Królem ludzkich serc.

Dlatego też święty Paweł z takim zachwytem pisał o Nim w Liście do Kolosan: Jezus Chrystus ?jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, by w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego i dla Niego znów pojednać wszystko ze sobą : i to co na ziemi, i to co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez Krew Jego Krzyża? (Kol. 1,18-20).

W ten sposób objawia też się w pełni to, że Jezusowe ?królestwo nie jest z tego świata? (J 18,36). Musimy w to królestwo uwierzyć pokorną wiarą i mocną nadzieją, iż ostatnie słowo w dziejach tego świata będzie należało do Bożego miłosierdzia. Do Króla miłości miłosiernej.

Na podstawie "Niedzielnych rozważań" z Przewodnika Katolickiego nr 47 / 01
materiał opracowała Hanna Marchlik

________________________________________________________________________________________________________________________________________
Bł. Stanisław Starowieyski
Stanisław Starowieyski urodził się 11 maja 1895 r. w Ustrobnej k. Rzeszowa. 16 maja 1895 r. został ochrzczony w miejscowym kościele parafialnym.
Jego ojcem był Stanisław Jan Stefan Starowieyski, szambelan Ojca Św. Leona XIII, doktor obojga praw, właściciel ziemski. Matką była Amelia Krystyna Zofia Łubieńska. Rodzice byli znanymi działaczami katolickimi na terenie całej Galicji.

Miłość Stanisława do Boga i Ojczyzny, zaszczepiona w domu rodzinnym, pielęgnującym tradycję, pogłębiona została wiedzą zdobytą podczas nauki w słynnym konwikcie o.o. Jezuitów w Chyrowie. Tam zdał egzamin maturalny w roku 1914.
Wkrótce po maturze został powołany do armii austriackiej, w której służba w czasie I wojny światowej ? na frontach rosyjskim i włoskim ? stworzyła solidny fundament życia. Od 1917 r. służył w wojsku polskim. Jako porucznik, w latach 1918-19 Stanisław bierze udział w obronie Lwowa i Przemyśla. W 1920 r. uczestniczył w wyprawie na Kijów oraz w ofensywie sierpniowej, zakończonej ?Cudem nad Wisłą?. W randze kapitana, odznaczony przez gen Sikorskiego orderem Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych w 1921 r., występuje z wojska.

W tym samym roku w Łubniach zawiera związek małżeński z Marią Szeptycką, z którego urodzą się dwie córki i czterej synowie. Po ślubie zamieszkali w Łaszczowie w powiecie tomaszowskim.

Stanisław był dobrym gospodarzem i bardzo szybko doprowadził dobra Szeptyckich do świetności. Jednocześnie był człowiekiem niespotykanie pobożnym i zaangażowanym w działalność kościelną i życie kulturalne w Łaszczowie. Jego działalność nasila się w latach 30-tych. Powołuje Komitet Powiatowy Akcji Katolickiej, a w każdej parafii powołuje i rozwija Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Męskiej (KSMM) i Żeńskiej (KSMŻ). Starowieyski utrzymuje w Gimnazjum Biskupim w Lublinie dwóch chłopców rocznie, finansuje pielgrzymki do Częstochowy. Na Zlot Powiatowy Młodzieży w 1934 r. przyjechało łącznie 10 tys. osób. Starowieyski zostaje prezesem Instytutu Akcji Katolickiej. Jest jednym z organizatorów Diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego w Chełmie w 1934 r. W tym też roku zostaje uhonorowany przez papieża Piusa XI tytułem ?tajnego szambelana papieskiego?.

Odznaczał się miłosierdziem wobec potrzebujących. Powadził bogatą działalność charytatywną dla okolicznej ludności polskiej, żydowskiej i ukraińskiej.

Wraz z wybuchem wojny Akcja Katolicka praktycznie przestaje funkcjonować. 19 czerwca 1940 r. gestapo aresztuje Starowieyskiego. Najpierw trafia do więzienia w Rotundzie Zamojskiej, później na Zamek Lubelski, wreszcie do obozów koncentracyjnych w Oranienburg-Sachsenhausen i w Dachau.

Jak podali świadkowie, czas pobytu w obozach był okresem szczególnej Jego działalności religijnej. Między innymi doprowadził do nawrócenia wojującego ateisty Adama Sarbinowskiego, profesora z gimnazjum w Chełmie. Prowadził pogadanki z najbardziej załamanymi współwięźniami i przewodniczył różnym modlitewnym nabożeństwom na bloku.

W Dachau otrzymał numer 22403, podlegał szczególnym prześladowaniom jako ziemianin i działacz katolicki. W Wielkim Tygodniu 1941 r. stan zdrowia Starowieyskiego znacznie się pogorszył. Tragiczne w skutkach pobicie przez kapo Heidena miało miejsce w Wielki Piątek. Przeniesiono Starowieyskiego na blok, gdzie otrzymał Komunię św. Zmarł w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Wielkanocną (12/13 kwietnia 1941 r.). W poranek Wielkanocny rozeszła się w obozie wiadomość o śmierci Stanisława Starowieyskiego. Gdy wynoszono jego zwłoki, więźniowie powstali i zdjęli czapki z głów.
Jan Paweł II, 13 czerwca 1999 r., w gronie 108 męczenników II wojny światowej, ogłosił go błogosławionym.

Sługa Boży Stanisław Starowieyski jest patronem Akcji Katolickiej Archidiecezji Lubelskiej i Polski.
Opracował: Henryk Klunder

________________________________________________________________________________________________________________________________________
Św. Wojciech
"Rodzi się purpurowy kwiat na czeskich ziemiach" - tymi słowami rozpoczyna św. Bruno z Kwerfurtu ?Żywot św. Wojciecha? (znanego również jako Adalbert).
Urodził się św. Wojciech około roku 956 na zamku w Libicach, w Czechach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, spokrewnionego z dynastią saską. Matka św. Wojciecha pochodziła z niemniej znakomitej rodziny Przemyślidów, którzy wówczas rządzili państwem czeskim. Św. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów księcia Sławnika. W 968 papież Jan XIII ustanowił w Magdeburgu metropolię misyjną do nawracania Słowian zachodnich. Pierwszym arcybiskupem tej metropolii został mianowany św. Adalbert, który poprzednio był opatem benedyktyńskim w Weissenburgu. Jego to opiece został oddany św. Wojciech w 972. Miał wtedy 16 lat. Na dworze metropolity kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej przez 9 lat. Tam także otrzymał sakrament Bierzmowania. Z wdzięczności dla św. Adalberta przybrał sobie jego imię i pod tym właśnie imieniem jest znany w całym świecie, w hagiografii katolickiej. Nauczycielem w szkole katedralnej był sławny uczony, Otryk, który prowadzoną przez siebie szkołę postawił na najwyższym poziomie. Po śmierci św. Adalberta (+981) Wojciech powrócił do Pragi. Wojciech miał wówczas 25 lat. Był subdiakonem i zaraz po powrocie do Pragi przyjął święcenia diakonatu oraz, niebawem, kapłańskie. W styczniu 982 zmarł biskup Pragi, Dytmar. Zjazd w Lewym Hradcu pod przewodnictwem księcia Bolesława II Pobożnego wytypował na następcę biskupa Dytmara św. Wojciecha, którego wybór zatwierdził w następnym roku cesarz Otton II na sejmie w Weronie. Konsekrował go metropolita Moguncji, św. Willigis. Pasterzowanie św. Wojciecha było bardzo trudne z uwagi na dużą rozwiązłość życia wśród duchownych i możnych w zarządzanym biskupstwie. W tej sytuacji, po 5 latach rządów, postanowił św. Wojciech opuścić niewdzięczną stolicę. Udał się do Moguncji i błagał swojego zwierzchnika, św. Willigisa, o poparcie u papieża Jana XV, by go zwolnił z jego obowiązków. Jan XV nie dał wprawdzie zezwolenia, ale zgodził się, by św. Wojciech na pewien czas pozostał w Rzymie. We Włoszech spotkał się Święty ze św. Nilem. Ten poradził Wojciechowi, by wstąpił do benedyktynów w Rzymie. Tak też Święty uczynił. W Wielką Sobotę roku 990 wraz ze swoim bratem przyrodnim, bł. Radzimem, złożył zakonną profesję. A jednak Świętemu nie było dane zażywać w opactwie błogiej ciszy. W 992 zmarł jego biskup pomocniczy, Falkold i Czesi zażądali, by św. Wojciech do nich powrócił. Tak więc po trzech i pół latach Święty musiał powrócić do Pragi. Zabrał ze sobą kilkunastu benedyktynów i założył w Czechach, w Brzewniowie pod Pragą, nowy klasztor.

W porozumieniu z księciem Bolesławem II św. Wojciech wprowadził dziesięciny dla budowy nowych, tak bardzo potrzebnych kościołów. Święty wysłał także do Węgier misjonarzy. Cierpliwie, ale wytrwale wprowadzał konieczne reformy. Wszystkie te poczynania zakończyły się jednak klęską. Oto na dworze książęcym w Pradze pochwycono na cudzołóstwie kobietę z roku Werszowców. Ta schroniła się w klasztorze benedyktynek przy kościele św. Jerzego. Tam jednak wpadli siepacze, wywlekli ofiarę i zamordowali przed kościołem. Św. Wojciech rzucił na nich klątwę. Po czym ponownie opuścił Czechy i udał się do Rzymu. W akcie zemsty Werszowcowie napadli na Libice, rodzinny gród św. Wojciecha, i spalili go doszczętnie. Wymordowano czterech braci Świętego wraz z ich rodzinami. Działo się to 28 września 995. Ocalał jedynie najstarszy jego brat, Sobiebór, który w tym czasie był poza granicami Czech. Św. Wojciech był już w tym czasie w Rzymie, ale o powrocie do kraju w tej sytuacji nie mogło być mowy. Benedyktyni na Awentynie przyjęli Świętego bardzo serdecznie. Inaczej zareagował jednak arcybiskup Moguncji, zmuszając św. Wojciecha do powrotu. W Pradze jednak nadal wrzało. Św. Wojciech w pielgrzymce nawiedził groby św. Marcina w Tours, Św. Benedykta we Fleury i św. Dionizego w Saint-Denis pod Paryżem. Wreszcie za zezwoleniem cesarza i swojego metropolity jesienią 996 udał się do Polski. Król Polski, Bolesław Chrobry, przyjął św. Wojciecha bardzo życzliwie, proponując mu rolę pośrednika w misjach dyplomatycznych. Święty jednak odmówił i wyraził chęć pracy wśród pogan. Powstałą myśl wyprawy misyjnej do Prus. Bolesław Chrobry dał św. Wojciechowi jako osłonę 30 wojów. Św. Wojciech w towarzystwie bł. Radzima i subdiakona Benedykta Bogusza (znał język pruski) wiosną 997 udał się Wisłą do Gdańska, gdzie przez kilka dni głosił Ewangelię Pomorzanom. Stamtąd wyruszył morzem do ujścia dzisiejszej Pregoły, oddalając wcześniej rycerzy, by nie nadawać misji charakteru wyprawy wojennej. Okazało to się wkrótce zgubne. Niebawem bowiem tłum dzikich Prusaków otoczył misjonarzy, ktoś uderzył biskupa wiosłem w plecy tak mocno, że brewiarz wypadł mu z rąk. Widząc bezcelowość misji postanowił wrócić do Polski. Prusacy szli za nimi. Dnia 23 kwietnia 997 w piątek o świcie uzbrojony tłum rzucił się na misjonarzy i ich związano, a św. Wojciecha zawleczono na pobliski pagórek. Tam pogański kapłan pierwszy zadał mu śmiertelny cios. Potem 6 włóczni przeszyło jego ciało, odcięto głowę Męczennika i wbito ją na żerdź. Miał wówczas zaledwie 40 lat. Nie udało się dotąd ustalić dokładnie miejsca męczeństwa, podaje się okolice Elbląga i Tękit. Chciwi łupu Prusacy wypuścili bł. Radzima i Benedykta z propozycją do króla polskiego oddania ciała św. Wojciecha za okup. tak też się stało. Król sprowadził ciało do Trzemeszna, a następnie uroczyście do Gniezna. Cesarz Otton III na wiadomość o męczeńskiej śmierci przyjaciela zawiadomił o niej papieża z prośbą o kanonizację Męczennika. na podstawie spisanych zeznań świadków i żywota Świętego papież Sylwester II w 999 uroczyście wpisał św. Wojciecha do katalogu świętych, ustanawiając dzień 23 kwietnia jako coroczną pamiątkę jego święta. Wtedy również staraniem Bolesława Chrobrego i za protekcją cesarza Ottona III została utworzona metropolia w Gnieźnie, której patronem został św. Wojciech.

W marcu roku 1000 Otton III odbył pielgrzymkę do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Wtedy też został a uroczyście proklamowana metropolia gnieźnieńska z podległymi stolicami biskupimi ? sufraganiami: w Krakowie, we Wrocławiu i w Kołobrzegu. Otton III opuścił Polskę obdarzony relikwią ramienia Świętego, część jej składając w Akwizgranie, a część na wyspie Tubru w Rzymie w obu miejscach fundując kościoły ku czci św. Wojciecha. Staraniem prymasa Polski kardynała Augusta Hlonda, relikwia rzymska powróciła do Polski w 1928 i jest obecnie w skarbcu katedry gnieźnieńskiej.

Św. Wojciech jest obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława Biskupa-Męczennika głównym Patronem Polski. Nadto jest on głównym patronem archidiecezji gnieźnieńskiej oraz diecezji gdańskiej, koszalińsko-kołobrzeskiej i warmińskiej. Jest też patronem jednoczącej się Europy oraz patronem Akcji Katolickiej.

Opracował: Henryk Klunder
Wróć do spisu treści